piątek, 15 sierpnia 2014

14.08.14 - miesiąc po założeniu bloga!

Jak już zapewne wiecie, dziś nasz blog "kończy" miesiąc ;D. Z tej oto okazji postanowiłyśmy dodać więcej niż zwykle opowiadań i filmików. A więc - miłego czytania!

Inwalida
Bycie inwalidą nie jest wcale łatwe. Pytanie tylko: czy dla każdego? Nie byłabym tego taka pewna ...

W pewnym miasteczku zamieszkanym przez niemałą ilość ludzi mieszkał inwalida. Jeden, jedyny inwalida w całej okolicy. Jako iż był inny od wszystkich, nie tolerowano go. 

Od niecałego miesiąca w miasteczku działy się dziwne rzeczy, a mianowicie ktoś popełniał zbrodnie. I tu nasuwa się kolejne pytanie: kto? Codziennie ubywało nie mniej niż 4 osoby. Jednak do tej pory nie znaleziono sprawcy. Kiedy morderca poderżnął komuś gardło nożem, nie zostawiał na nim odcisków palców, mimo tego, iż to prawie niemożliwe. Kiedy kogoś topił, nie zostawiał śladów butów. Były tam jedynie zwykłe kreski. 
Pewnego dnia w domu Pana Jablińskiego. znaleziono jego żonę martwą. Zastali jedynie stłuczony wazon i kilka talerzy. Nadal nie mogli znaleźć sprawcy. 

To całe zamieszanie trwało już około dwóch miesięcy, i nadal nic. W końcu Biuro Detektywistyczne Pomarańczowe Okulary wzięło sprawę w swoje ręce. Najlepszy detektyw świata, James Apple, również zajął się tą sprawą. Zebrano świadków oraz niezbędne dowody. Cała akcja trwała już dwa tygodnie, i - jak zapewne się domyślacie - nadal nie znaleziono sprawcy. 

W mieście ginęło coraz więcej osób. Jedynym tropem były linie od jakichś kół, jakby od roweru, zostawionych przez mordercę. Ale nadal nie znaleziono sprawcy. On był sprytniejszy od wszystkich. 
Minęło kilka lat, a sprawcy nie znaleziono. Miasteczko było już puste. A może i nie do końca? 

Inwalida nie zawsze może być niewinny ...

wtorek, 12 sierpnia 2014

Masochista

Być może bycie masochistą nie jest do końca przyjemne, ale mi sprawiało to radość...
Te wszystkie rany na mojej skórze... Cudowny zapach zgniłości. Metalowy smak krwi. Podświadomy ból... Czyż to wszystko nie jest wspaniałe?
Zawsze znajdowałem sposób na skaleczenie się. Gdy byłem mały dużo dzieci mnie biło, nie potrafiłem temu zapobiec. Jedynym sposobem było przyzwyczajenie się do bólu, myślenie, że to przyjemność. Po kilku latach udało mi się. Codziennie przychodziłem do domu cały brudny, miałem zakrwawioną twarz, poobijane ręce i skręcone kostki.
Mijały lata. W moim życiu zmieniło się jedynie to, że nikt mnie nie bił. Sam robiłem sobie krzywdę. Kiedy byłem zły, ciąłem się. Gdy sprzyjało mi szczęście - skakałem z naprawdę wysokich skał, mostów i poręczy. I nadal żyłem.
Pewnego dnia postanowiłem odpocząć od bólu. Siedziałem spokojnie przy komputerze i czytałem różne historie. Wstałem z krzesła, odróciłem się i zobaczyłem jakiegoś człowieka, trzymającego w dłoni nóż. Wiedziałem, że to już koniec. Nic nie zrobiłem. Podszedł bliżej i poderżgnął mi gardło. Ale to był przyjemny ból. Ból rozkoszy...

Siedzisz teraz przy komputerze? Nie odwracaj się, on tam stoi. On tylko poderżnie Ci gardło. Musisz uważać, On może być niewidzialny! Ale spokojnie, to będzie tylko ból. Zwykły ból. Nie bój się. To będzie ból rozkoszy...

Źródło: Własne
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przeczytaj opowiadanie pod tym postem i jeżeli już to zrobisz - zostaw po sobie ślad!
Dziękuję! =]

Muzykant - KONKURS

Znów to samo. Ten sam utwór, ta sama melodia. Ten sam czas, to samo miejsce. To samo uczucie, ten sam niepokój. Ale ... Może zacznę od początku.

Pewnego dnia, razem z moimi przyjaciółmi udałem się na spacer. Było już po 17, a jesienią o tej porze jest już ciemno. Po 30 minutach byliśmy już trochę zmęczeni, więc usiedliśmy na ławce, która stała na placu zabaw obok bloków. Nagle usłyszeliśmy dziwną, jak i zarówno piękną melodię. Nie wiem dlaczego, ale coś jakby ... Ciągnęło mnie do niej? Po chwili odpoczynku postanowiliśmy ruszyć w stronę melodii. Pochodziła z bram blokowych. Wybraliśmy się w ich stronę. Melodia nasilała się z każdym krokiem, z każdą sekundą.

Po paru minutach byliśmy na miejscu. W bramie było ciemno. Pomimo skończonych 12 lat - baliśmy się. Staliśmy chwilę bez czynnie, kiedy odezwał się Arthur.
- Ja pójdę pierwszy - zaproponował
- Na pewno? Nie wiadomo kto jest wykonawcą tej dziwnej melodii ... - wolałem się upewnić
- Na pewno. Przypuszczam, że to jakiś stary, bezdomny człowiek, który chce trochę zarobić. - odparł bardzo pewny siebie. Chyba za bardzo ...
Arthur zrobił krok do przodu. Poszliśmy w jego ślady. Przez pół drogi szliśmy zwykłą, ciemną uliczką. Nic takiego się nie działo, oprócz tego, że melodia była coraz głośniejsza. I dziwniejsza.
W końcu doszliśmy na miejsce - przynajmniej mi się tak wydawało ...
Poszliśmy jeszcze kawałek, gdy nagle ...
- Chłopaki, widzicie to co ja ... ? - spytał z niedowierzaniem Thomas
- Nie ... To niemożliwe ...

To be continue ...


poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Zimne ściany Psychopaty

Nie raz popełnił zabójstwo, ale jeszcze nigdy nie był złapany. Nie raz był osądzany za kradzieże i jakiekolwiek przestępstwa, ale nigdy nie był winny. Nie raz mówiono, że był normalny, ale był psychopatą...
Mieszkał w starej, nielicznej wiosce. Wiosce, w której ubywało ludzi... Umierali z niewiadomych przyczyn. Kiedy już odeszli z tego świata nie pamiętano o nich. Nikt nie zajmował ich miejsca.
Psychopata... Dlaczego psychopata? Otóż sama nazwa wskazuje, że był psychiczny. Mieszkał w małym domu z jednym pomieszczeniem. Ściany były z żelaza. Chciał się tym sposobem uchronić przed innymi. Był psychiczny. Te ściany zawsze były zimne. Nawet wtedy, kiedy paliło się w kominku.
Kradł. Zabijał. Uciekał. Bił. Kłamał. I wracał.
Kiedy we wiosce nie było już nikogo, był z siebie dumny. Wtedy został sam. Wtedy to już były tylko jego ściany. Zimne ściany psychopaty...

Źródło: Własne

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemka!
Wybaczcie nam, że nie dodawałyśmy tyle czasu opowiadań.
Dlatego teraz będziemy dodawać je częściej, bo mamy bardzo dużo fabuł :D

Pozytywka

Ten koszmar zaczął się rok temu. Wtedy firma  ,,Pozytywka" ruszyła. Sam byłem ofiarą tego nieszczęścia.
Pewnego dnia poszedłem do sklepu w celu kupienia pozytywki dla mojej siostry. Ciągnęło się to niemiłosiernie, ponieważ kolejka była bardzo długa. Gdy w końcu udało mi się kupił pozytywkę za niecałe 70 złotych, ruszyłem do domu. Chciałem sprawdzić, czy kupiony przeze mnie przedmiot działa. Nakręciłem ją. Po chwili usłyszałem muzykę. Kojącą muzykę...
Na drugi dzień poszedłem do siostry. Wręczyłem jej prezent, z którego bardzo się ucieszyła. Odpakowała pozytywkę. Po chwili wydobyła się z niej muzyka. Była inna... Zupełnie inna. Inna niż ta, którą słyszałem ja. Taka... niepokojąca? Tak, niepokojąca. Pomyślałem sobie, że może nagrane było kilka utworów. Nie przejmując się tym, przytuliłem siostrę na pożegnanie i ruszyłem w stronę domu.
Spodobała mi się ta melodia. Na drugi dzień ruszyłem do sklepu i również kupiłem sobie pozytywkę. Co wieczór słuchałem jej melodii, lecz za każdym razem była inna.
Pewnego dnia poszedłem na spacer. Wtedy stało się to. Każdy człowiek miał pozytywkę i był tak jakby... zahipnotyzowany?

Czy jesteś pewien, że chcesz dostać pozytywkę?